Mamy dziś Świątki Zielone,
W domu ładnie, posprzątane.
I tatarak jest w wazonach
I gałązki brzózki w kątach.
Śniadanie, kościół, potem spacer,
By lepiej smakował mi sznycel.
Po obiadku dojdzie do drzemki,
Bo piwka wypiję dwie szklanki.
I może zaliczę jeszcze jeden spacer,
Nad staw, gdzie czyści pióra kaczor.
Łeb ma zielony, płaski dziób.
Obok szara żona i kaczątek rój.
A wszystko to nie dzięki 500+
Ale przez nieodparty natury mus.
Wynoszą im czasem trochę bułeczki.
A nawet kilka plasterków mortadelki.
Przypływa na ten czas cały drób wodny
Jakby był nie wiadomo jak głodny.
Siądę na ławeczce i patrząc na iwy
Podumam sobie o tym i o owym.
I moje myśli zgodne będą z waszymi,
Żeśmy szczęśliwi tu, w mieście Łodzi.
Londyński bałagan nas nie obchodzi.
I pomyślę jak 110 lat temu Wyspiański,
Nasz ukochany wieszcz młodopolski:
Niech na całym świecie wojna
Byleby nasza Polska była spokojna...