Jakelo Jakelo
77
BLOG

Wakacyjna akademia prawa - jak zakazać handlu dopalaczami.

Jakelo Jakelo Polityka Obserwuj notkę 2
Designerskie dragi - jak zakazać legalnego obrotu tzw. dopalaczami? __________________________________________________________________________________________________________*********************************** Jestem obserwatorem rzeczywistości i obserwuję rzeczy dziwne co najmniej, dziejące się wokół mnie... Tu, w mieście Łodzi odpowiednie służby w trybie nagłym organizują uliczny remont rur wodnych i kanalizacyjnych tylko po to, by uniemożliwić dostęp do sklepiku oferującego tzw. dopalacze. W pobliskich Pabianicach tamtejszy ksiądz wikary zorganizował grupę srebnogłowych niewiast w celu odprawiania przed analogicznym sklepikiem ulicznych modłów, by przepędzić szatana z tej ziemi tam gdzie pieprz rośnie, a może lepiej tam gdzie nic nie rośnie. Boże mój, może i to pomoże - myślę sobie- ale czyż nie ma innego sposobu. Niech umysł nie śpi, bo jak śpi, to dzieją się dziwne rzeczy. Wszystko co wiem o tym świecie zawdzięczam futbolowi- ktoś kiedyś napisał, ma ja dodam do futbolu internet, bo gdyby nie internet nie wiedziałbym jak dopalacz wyglada. Nie tylko zresztą dopalacz, bo wiele, wiele różnych różności również. Swego czasu nazwa bardziej kojarzyła mi się z "opalaczem", tj. żenskim strojem plażowym, a więc z czymś, co dostarcza mi przeważnie miłe wrażenia zmysłowe, niż z czymś niebezpiecznym dla zdrowia a nawet życia ludzkiego. Jezyk polski nie okazał się w tym przypadku dostatecznie giętki, by odpowiednie dać tej rzeczy słowo. "Designer drugs" to nazwa angielska, zaś w krajach pod nazwą a "Designerdroge" niemieckojęzyczna. Czyli, są to (świeżo) zaprojektowane "dragi", czyli narkotyki, zaś polska nazwa "dopalacze" w pewnym stopniu adekwatna jest jedynie do grupy "designerskich dragów", które mają być zużywane przez spalanie i uwalniające się substancje lotne wprowadzane do organizmu ludzkiego w sposób czynny lub bierny. Wiekszość tego asortymentu, jak uświadamia mnie internet to chemia w postaci tabletek lub proszków w wielobarwnym zazwyczaj opakowaniu z nazwami typy "ostro", "turbo" "siłacz", "szaman", "czarna mandarynka" albo "fioletowa cytrynka", tudzież "złoty diament". Młódź lekkomyślna na to się łapie, spodziewając się, że po zażyciu tego bedzie i "ostro" i "turbo". A jak jest? - tego nie wiem... Co jest cechą wspólną zewnętrznej postaci tych zaprojektowanych narkotyków, zwanych w Polsce dopalaczami. Otóż, to barwne opakowanie nie zawieram nic z tego, co opakowanie substancji wprowadzanej do obrotu powinno zawierać. Nie ma na nim ani składu, najczęściej chemicznego lub substancji pochodzenia organicznego, ani też sposobu użycia tej substancji, którą stanowi "Designerdroge", przyczym, uprzedzając rozlegające się już krytyczne komentarze, nie jest sposobem użycia tak zwane kolekcjonowanie tej substancji w opakowaniu. Takie zastrzeżenie jest tu niezbędne. Jeżeli o składzie substancji, ani też o sposobie użycia potencjalny nabywca nie jest informowany, to jakikolwiek przedmiot zawierający taką substancję nie powinien być dopuszczony do obrotu. Ponadto, jeżeli substancja byłaby dopuszczona do obrotu, prócz składu i sposobu użycia na opakowaniu lub załączonej ulotce powinna znajdować się informacja o możliwych następstwach jakie może wywołać jej wprowadzenie do organizmu człowieka. Jest sprawą oczywista, że to co ma być wprowadzone do obrotu powinno być oznakowane rzetelną nazwą oraz firmą producenta, skład i sposób użycia oraz ewentualne skutki użycia podane do wiadomości nabywcy. Kodeks wykroczeń w art. 136. w § 1 i 2 przewiduje karalność umyślnego usuwania z towarów przeznaczonych do sprzedaży utrwalonych na nich oznaczeń określających ich cenę, termin przydatności do spożycia lub datę produkcji, jakość lub ilość nominalną, gatunek lub pochodzenie, oraz przeznaczania do sprzedaży towarów z usuniętym trwałym oznaczeniem ich ceny, terminu przydatności do spożycia lub daty produkcji, jakości, gatunku lub pochodzenia albo towarów niewłaściwie oznaczonych. Przepis ten mógłby mieć zastosowanie wobec oferujacych "designerskie dragi" gdyby nie prosta okoliczność, raka mianowicie, że asortyment ten w ogóle takich oznaczeń na opakowaniu, ani też na załączonej ulotce nie zawierał od momentu wytworzenia. Skoro nie zawierał, to nikt go nie może usunąć. Trwa ogólnoświatowa walka z "designer drugs", prowadzący tę walkę obrali jednak wadliwy i nieskuteczny kierunek. Obrany kierunek zmierza bowiem do każdorazowego ustalenia składu, najczęściej chemicznego, produktu "designerskiego", który właśnie pojawił się na rynku i po tym ustaleniu wpisaniu go na listę narkotyków, których rozprowadzanie jest nielegalne. Droga to żmudna, kosztowna, pracochłonna a przede wszystkim nieskuteczna. Znacznie prościej i skuteczniej byłoby kryminalizować wprowadzanie do obrotu produktu nieznanego producenta, o nieznanym pochodzeniu lub składzie chemicznym, bez podanego sposobu użycia. Bo konieczność ujawnienia producenta, składu i sposobu użycia spowodowałaby niepłacalność prowadzenia procederu legalnego wprowadzania do obrotu "designerskich dragów". Zarowno konieczność nagłego remontu infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, jak i odprawiania przez jakiegoś prowincjonalnego, "nawiedzonego" wikarego w towarzystwie niewiast w wieku, w którym należy się im wreszcie uwolnienie od trosk o zdrowie publiczne, odpadną, jeżeli w ustawie karnej znajdaie się przepis nastepującej treści: "Kto wprowadza do obrotu przedmiot nie zawierający czytelnych oznaczeń określających jego producenta, datę produkcji, jakość lub ilość nominalną, gatunek lub pochodzenie, skład chemiczny, sposób spożycia lub użycia, następstwa spożycia lub użycia, termin przydatności do spożycia lub użycia oraz cenę, podlega każe pozbawienia wolności do lat 5." Przepis ten należałoby uzupełnić definicją ustawową wyjaśniającą, że samo posiadanie /kolekcjonowanie/ nie jest wystarczającym sposobem użycia przedmiotu.
Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka