Jakelo Jakelo
186
BLOG

Zielone, czerwone, idę…

Jakelo Jakelo Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

http://www.rp.pl/artykul/1186566.html

Mój komentarz tutaj, bo Rzp raczej tego nie puści...

Po powrocie do kraju z zagranicy, np. z Katalonii, kiedy już znajdę się na polskich ulicach,  np. w Łodzi, dwie rzeczy mnie uderzają: straszliwy brud na chodnikach oraz to, że piesi czekają na czerwonym świetle przy przejściu przez jezdnię, nawet wtedy, kiedy jezdnia aż po horyzont jest pusta… Pisałem kiedyś, że z rzeczy bardziej przyziemnych bardzo interesujący dla Polaka jest  np. system odbioru śmieci „domowych”, a teraz dodam do tego, że zaskoczony byłem niezwykłą czystością trotuarów, na których bywa, że nie znajdzie się ani ziarnka piasku. Zdziwiło mnie też, kiedy znajomy Katalończyk oprowadzający mnie pierwszego dnia po swoim mieście kazał mi przechodzić przez jezdnię przy zapalonym na sygnalizatorze czerwonym świetle, o ile w polu widzenia nie dostrzegłem żadnego samochodu. Bo kiedy odwiedzamy inne kraje, to stwierdzamy, że tam panują inne obyczaje…
Od tamtego czasu, po powrocie do kraju przyjąłem zwyczaj przechodzenia przez jezdnię także na czerwonym świetle, kiedy widzę, że do przejścia nie zbliża się żaden pojazd.  Oszczędzam w ten sposób jakieś pół minuty, ale dostrzegłem też, że współprzechodniów, obserwujących moje zachowanie ogarnia przerażenie, a może nawet zgorszenie.
Bogiem a prawdą, literalnie biorąc treść rozporządzenia o znakach drogowych, pieszego dotyczy i zarazem obowiązuje tylko jeden znak świetlny  - „S-5”    tj. ten z czerwonym  ludzikiem w postawie na baczność albo z zielonym, maszerującym. Inne znaki świetlne pieszego nie dotyczą… Czerwony ludzik oznacza „zakaz wejścia na przejście”, zielony oznacza „zezwolenie na wejście na przejście dla pieszych, przy czym sygnał zielony migający oznacza, że za chwilę zapali się sygnał czerwony i pieszy jest obowiązany jak najszybciej opuścić przejście”. Widząc czerwonego ludzika w każdym z pieszych powinno budzić się jednoznaczne „przeżycie prawne”, wymuszone przez prawo pozytywne – „stój”. Kiedy ludzik zmieni kolor  na zielony i będzie sprawiał wrażenie maszerującego nasze, tj. pieszych, „przeżycie prawne” powinno zmienić się na „idź”. Tak „Petrażyckim” można wytłumaczyć sens i znaczenie znaków świetlnych na ulicach miast. Prócz „przeżycia prawnego”, wymuszonego przez prawo pozytywne, Petrażycki wskazywał na prawo intuicyjne. To jednostkowe przeżycia imperatywno-atrybutywne,  które targają poszczególnymi jednostkami, które wskazują na  istnienie obowiązków niekoniecznie wymagalnych przez prawo pozytywne. Takie prawo ma charakter bardzo indywidualny i subiektywny, ale ono istnieje i jednostka w swoim działaniu może kierować się nim właśnie, pomijając niejako „przeżycie prawne” wywołane przez prawo pozytywne, heteronomiczne. Stojąc na trotuarze tuż przy krawężniku, z zamiarem przejścia przez jezdnię, pieszy może kierować się intuicją podbudowaną należytym oglądem otaczającej go rzeczywistości i podjąć decyzję, czy może przejść przez jezdnię, czy tez nadal oczekiwać i to niezależnie od koloru ludzika. Może też pomijać to co podpowiada mu intuicja podbudowana oglądem rzeczywistości i stać przy krawężniku kolejne 30 sekund zgodnie z uznanym za bezwzględnym nakazem prawa pozytywnego, czyli  „ludzikiem koloru czerwonego”.
Na świecie dominują jednak ludzie pragnący mieć możliwość postępowania raczej w oparci o swoją intuicję niż w oparci o nakazy prawa pozytywnego. Petycję o zmianę przepisów rozporządzenia, tak by wejście pieszego na pustą, bez jadących pojazdów  jezdnię, pomimo „czerwonego ludzika” na sygnalizatorze nie było wykroczeniem i żeby policjant nie szarpał pieszego za to za rękaw popieram i uważam za słuszną. Obawy funkcjonariusza odpowiedniego resortu postrzegam jako nieuzasadnione. Są one,  jak to zwykle bywa, „podszyte” troska o ludzi starszych, czy też niepełnosprawnych ale przecież te osoby nie przechodzą na czerwonym świetle, mając świadomość swoich ograniczonych  możliwości poznawczych lub ruchowych i cierpliwie czekają na pojawienie się ludzika w zielonym kolorze.
W jaki sposób ten słuszny postulat mógłby być zrealizowany. Z pewnością nie na ruchliwych skrzyżowaniach czy też przejściach przez  miejską autostradę… na nich dopuszczenia przechodzenia pieszych na czerwonym świetle wprowadzić nie sposób. Można tu uczynić na ulicach o mniejszym   ruchu, a nawet zamierającym poza godzinami szczytu. Dość często władze miejskie „udekorowały” takie skrzyżowania czy ulice sygnalizatorami świetlnymi, choć tak naprawdę sygnały przez nie emitowane potrzebne są przez 3-4 szczytowe godziny, po których ruch samochodowy bywa minimalny. Pomimo to, przy takim natężeniu ruchu, a raczej jego braku, palą się pieszym czerwone ludziki, by marnowali minuty patrząc na nie… Tu, sygnalizatory z ludzikami można by  zamienić na te z okrągłymi lampami. Zapalona czerwona lampa  oznaczałaby dla pieszego obowiązek sprawdzenia, czy nadjeżdża samochód, czy też jezdnia jest pusta i może spokojnie ją przekroczyć, bez konieczności zmiany światła na zielone.

PS. Dziś w Łodzi z 5 razy przeszedłem przez jezdnię na czerwonym...

Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka