Jakelo Jakelo
1880
BLOG

Kodrębski Jan – człowiek, który złamał mi karierę naukową.

Jakelo Jakelo Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

Co jakiś czas, a dokładnie raz do roku wracają „upiory z przeszłości” i mam przed oczyma brzydką twarz tytułowego człowieka z niniejszej notki.

Historia wydarzyła się 20 lat temu, a wkrótce po niej Jan Kodrębski, profesor Uniwersytetu Łódzkiego skonał.

„Upiór przeszłości” powraca jednak systematycznie raz w roku o tej porze, jako że prasa łódzka informuje o kolejnej edycji konkursu imienia tego pana, w ramach którego nagradzane są najlepsze prace magisterskie na UŁ. Pośmiertnie uczyniono go promotorem młodych-zdolnych, gdy tymczasem był to człowiek, który złamał mi karierę naukową i zapewne złamał jeszcze wielu.

W tamtym czasie, jako aplikant adwokacki zdecydowałem się na podjęcie studiów doktoranckich, by kontynuować działalność naukowa, a być może także dydaktyczną. 

Był żydowskiego pochodzenia ale to mnie nie interesowało. Prawdopodobnie on interesował się moimi poglądami społeczno-politycznymi. Jako komunista i pezetpeerowiec nie mógł strawić tego, że doktorantem i osobą aspirującą do kariery naukowej na UŁ  jest ktoś o poglądach narodowo-katolickich, działacz Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego w Łodzi. Jego pochodzenie „etniczne” mnie nie interesowało i nie przeszkadzało, zresztą, z egzaminu z prawa rzymskiego, który dawno temu u niego zdawałem, zachowałem o nim dobra opinię. To jemu przeszkadzały moje poglądy i przynależność partyjna. Z tego powodu Kodrębski – kierownik studium doktoranckiego podjął decyzję najpierw o pozbawieniu mnie stypendium, a co gorsza o zwrocie kwoty wypłacanej mi przez ½ całego okresu studiów. Zapowiadała się moja tragedia życiowa i to  po tym, jak po wybudowaniu mieszkania i rozwiązaniu tych swoich spraw chciałem zintensyfikować pracę nad doktoratem. 

„Upiorną” dla mnie była ostatnia moja rozmowa   z tym profesorem. Przedstawiłem mu moją sytuację i plany naukowe, a on w zrewanżował mi się słowami niegodnymi profesora. Wyzwał mnie od najgorszych. Usłyszałem, że jestem oszustem i złodziejem, bo wszyscy adwokaci (ja byłem dopiero aplikantem) to oszuści i złodzieje. Słysząc to wstałem i opuściłem jego gabinet, trzaskając drzwiami. Chodziłem jeszcze do różnych prorektorek, ale te z głupiutkim uśmieszkiem, przewracając oczyma w „kontaktach” zabarwionych na niebiesko zbywały mnie pustymi obietnicami. 

Profesor Kodrębski zmarł dwa lata później, a ja w międzyczasie zdałem egzamin adwokacki.  Wkrótce też na łamach Palestry ukazała się moja pierwsza glosa, a po niej następne glosy i artykuły. Publikowały je prócz Palestry, Państwo i Prawo, Prokuratura i Prawo. Od dwóch lat krótsze formy publicystyczne publikowała Rzeczpospolita. To moje artykuły na temat stalkingu i videovoyeurismu przyczyniły się do wprowadzenia do polskiego kodeksu  karnego nowych typów przestępstw. Moje publikacje figurują w wykazach literatury przedmiotu we wszystkich komentarzach do kodeksu karnego i podręcznikach prawa karnego. Moja rozprawa doktorska leży na twardym dysku, jako że „przygoda z Kodrębskim” zamknęła mi drogę do obrony i uzyskania stopnia doktora. Psuto mi opinię, tak że wszelkie furtki do wszelkich instytucji naukowych poza UŁ zamykano przede mną.

Już o nim zapomniałem i tylko raz do roku za sprawą łódzkich mediów robiących z niego „promotora” zdolnej młodzieży ten „upiór z przeszłości” powraca. 

Co jeszcze? Od tamtego czasu zauważyłem, że nie jest możliwa współpraca czy to zawodowa, czy polityczna, czy też naukowa z osobami  o nazwisku zaczynającym się na literę „k” (no może z jednym małym wyjątkiem). A wszystko przez tamtego pana „K”. 

Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka