Jakelo Jakelo
501
BLOG

I-DA-li OSCARA Polakowi.

Jakelo Jakelo Polityka Obserwuj notkę 0

"IDA" (przedmarcowa).

Ponad rok temu, stojąc w drzwiach sali kinowej im. prof. Bohdziewicza w łódzkiej filmówce udało mi się obejrzeć film pt "IDA" w reżyserii Pawła Pawlikowskiego. O filmie słyszałem jedynie tyle, że został obsypany  wieloma nagrodami krajowymi i zagranicznymi, jego tematyka była mi kompletnie nieznana. Minionej nocy film otrzymał OSCARA.

Pani Wanda, sędzia a w przeszłości stalinowska prokurator, z pochodzenia żydówka, odnajduje krewną, odbywającą   nowicjat w żeńskim klasztorze o dość surowej regule i oczekującej dnia złożenia ślubów. Lata świetności, tj. posyłania na tamten świat przedstawicieli narodu polskiego ma już za sobą i w epoce gomułkowskiej, zmożona alkoholizmem „dosługuje” w todze sędziowskiej do emerytury, a immunitet sędziowski osłania ją przed nieuchronnymi następstwami nałogu. Mamy zatem kolejny film o przedstawicielce polskiego wymiaru sprawiedliwości… Stanowi ona w pewnym sensie uosobienie „zła”, akcja filmu bowiem to rozgrywka „zła” z „dobrem”, które uosabia "IDA" – nowicjuszka, mająca złożyć śluby wieczyste.  „Zło” czyha w tym filmie na „dobro” – to nieco zawoalowana płaszczyzna tego filmu. W podtekście uwidocznione są również „kierunki” powojennego przemieszczania się Żydów w strukturze społecznej. Porzuciwszy świadomie, lub też nieświadomie utraciwszy wiarę w Boga Abrahama i Mojżesza, przyjmują nową wiarę. Wanda – wiarę w Marksa, Lenina i Stalina, zaś Ida stała się bardzo wierną Bogu w Trójcy świętej jedynemu… Takie były dwie powojenne „wyznaniowe” drogi polskich Żydów i Żydówek.   

Wprost jednakże, film  jest kolejną próbą rozrachunku stosunków polsko-żydowskich z czasów okupacji niemieckiej w Polsce. Niemcy hitlerowscy zgotowali na terytorium Polski Żydom los straszliwy i jak wiadomo za ten los od dziesiątków lat obwiniani są przez nich Polacy. Obwiniają dość często ocaleni przez Polaków, a mający pretensję, że ocalono tylko niektórych, zaś większość strawił ogień holocaustu. Wanda wyciąga Idę z klasztoru, by razem z nią, ale chyba wbrew jej woli, ustalić prawdę o okolicznościach śmierci rodziny Idy podczas niemieckiej okupacji, kiedy ta była niemowlęciem. Jak to często bywało, Idę ocalono, oddając do klasztoru, jej braciszka zaś, jako że była „podżynka” chłop pozbawił życia. Kobietom udało się tego chłopa odnaleźć, co było dość łatwe, jako że zamieszkał w chałupie „po Żydach”. Chłop wskazał miejsce tajnego pochówku i własnoręcznie dokonuje ekshumacji, byle by tylko „Żydówki” nie rościły sobie prawa do chałupy, w której mieszka.

Wydobyte szczątki kobiety zawożą do Lublina, by pochować je własnoręcznie na żydowskim cmentarzu. Tu refleksja osobista. Mieszkając kilka lat w Lublinie przechodziłem obok górki tuż za blokowiskiem, która służyła dzieciom za plac zabaw, a zimą do saneczkowania. Około roku 1990 spotkałem tam zaparkowaną czarną limuzynę, a  na  górce stał Żyd w czarnym kapeluszu i dość ortodoksyjnym ubraniu, kiwając się charakterystycznie. Pierwszy raz w życiu widziałem wtedy takiego dostojnika żydowskiego. Po latach na górce tej pojawiły się płyty w kształcie macew i wzniesiono tam świątynię… Ciekawe, czy to na tym kirkucie, później splantowanym, filmowe „Żydówki” pogrzebały doczesne szczątki krewnych…

To drugi film, który dane mi było obejrzeć ostatnimi czasy, który jest próbą oskarżenia Polaków o zbrodnie na Żydach. Pierwszym było „Miejsce urodzenia” opowiadające o losach Grynbergów, również zawierające  przejmującą scenę ekshumacji.

To jednak walka „zła” z „dobrem” zdominowała treść filmu i wątek rozliczeniowy uczyniła drugoplanowym. Ziemskie „zło”, które uosabia alkoholizująca się Wanda planuje deprawację „dobra” przez wyłuskanie IDY na stałe z klasztoru. To motyw znany też w polskiej literaturze i filmie. „Zło” ma tu określony cel, zapewnienie „przedłużenia” istnienia „narodu żydowskiego”. Chyba bezdzietna Wanda funkcją tą obarczyć zamierza Idę. Kiedy po pochówku Ida wraca do klasztoru, Wanda samobójczą śmiercią ponownie ją stamtąd „wydobywa”. Bo „zło” w dążeniu do zrealizowania własnego celu nie cofa się przed niczym, nawet przed samounicestwieniem…     W nagrodę nad mogiłą zaśpiewano „Międzynarodówkę”.

Skonsumowawszy uroki życia świeckiego Ida powróciła do klasztoru. Być może przejęła się przestrogami kochanka-muzykanta, który roztaczał przed nią widoki wspólnego życia. Snucie wspólnych planów zakończył przepowiednią „kłopotów”, przez które twórcy filmu mieli na myśli z pewnością „idy marcowe” z 1968r. i to, co po nich nastąpiło. Dzięki temu  „dobro” wygrało ze „złem”. Bóg w Trójcy św. jedyny odniósł zwycięstwo… zyskując nową służkę…

Film Pawła Pawlikowskiego jest arcydziełem, o czym świadczą nie tyle liczne nagrody krajowe i międzynarodowe, ale mój osobisty zachwyt, w który mnie wprawił. Jest to kunsztowna konstrukcja wspomnianych wątków, splecionych ze sobą niczym warkocz. Przy tym wszystkim, niezwykle wiernie przedstawione są realia, a w zasadzie szarzyzna epoki gomułkowskiej. Film zrobiono w technice 4:3, czarno-biały, a w zasadzie jest on szary, jakby obraz wykonany był niezbyt miękkim ołówkiem … Pod tym względem film "IDA" jest przeciwieństwem innego filmu o okupacyjnych „stosunkach” polsko-żydowskich Wiosna’41 (Spring’41) na podstawie opowiadań Idy Fink. Film zawiera sceny z życia jeszcze podczas okupacji sowieckiej gdzieś na Rusi Czerwonej albo na Podolu, z tym że w nierealistycznej, cepeliowskiej tonacji.

Cóż można dodać… Chyba tylko myśl Kisiela, z jego Dzienników, że bez Żydów w Polsce byłoby nudno. 

Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka