Powstanie warszawskie – czas gówniarzy.
Po każdym odcinku serialu „Czas honoru. Powstanie warszawskie” w gronie znajomych inicjuję dyskusję o ich wrażeniach…
Na początek, po pierwszym odcinku rzuciłem, że był to czas gówniarzy…
Oczywiście zostałem odsądzony od czci wszelakiej…
I oto po kolejnym odcinku mogę z satysfakcją stwierdzić, że systematycznie przybywa osób, które nabierają przekonania, że Powstanie warszawskie to jednak był czas gówniarzy.
Może powoduje to i pomaga mi konstrukcja serialu… nie ma w nim niemalże dowództwa powstania, tylko stary major łaknący morfiny, odpowiedzialny za propagandę… Absencja osób wiekiem dojrzałych wśród walczących, a także dowódców – to cecha charakterystyczna tego obrazu… Na ekranie przewijają się młodzicy o dość infantylnym podejściu do życia. Nie ma w serialu czegoś takiego jak sztab Powstania… a chyba jednak był… Widz stopniowo nabiera przekonania, że było to tylko nieodpowiedzialne gówniarstwo… wykolejone z normalnego rozwoju i życia przez 5 lat niemieckiej okupacji.
Czy twórcy serialu popełnili błąd, czy też chcieli przedstawić prawdę? Myślę, że można przypisać im to pierwsze, a prawda sama wyszła na jaw...
Było to tragiczne wydarzenie, bo nie ma nic tragiczniejszego, jak młodzież nie mająca łączności z ludźmi dojrzałymi, może tylko młodzież buntująca się przeciwko starszemu pokoleniu dojrzałemu wiekiem i ideologicznie.